Na wrocławskim Rynku, od kilku miesięcy można spotkać dwóch mężczyzn z psami w typie amstaffa oraz husky, którzy rozdają pocztówki ze zdjęciem jednego z psów, a następnie żądają w zamian za to drobnej darowizny, tłumacząc się, że zbierają na schronisko. Nie wrzucisz datku – musisz zwrócić pocztówkę.
- O sprawie dowiedzieliśmy się od już oszukanych osób, które dały się nabrać na te kłamstwa. Pierwsza interwencję w tej sprawie przeprowadziliśmy 10 listopada ubiegłego roku – tego dnia osoby zbierające otrzymały upomnienie, a straż miejska weszła w posiadanie ich danych. Osoby zbierające były pod wpływem alkoholu, nie mogły okazać dokumentu uprawniającego do przeprowadzenia zbiórki, nie należeli do żadnej organizacji pozarządowej, która zajmuje się ratowaniem zwierząt, po prostu zbierali na własne potrzeby – mówi Mateusz Czmiel, rzecznik prasowy TOZ Wrocław.
Zgodnie z ustawą o zbiórkach publicznych, do przeprowadzenia publicznej kwesty należy posiadać przede wszystkim zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji lub prezydenta danego miasta. Zgoda wydawana jest wtedy, kiedy zbieramy na szczytny cel, dzięki któremu sami się nie wzbogacamy. Pieniądze należy wrzucać do puszek, na których znajduje się nazwa, logo, adres organizacji oraz cel, na jaki zbieramy fundusze.
- Najbardziej kuriozalne jest to, że podczas każdego zgłoszenia straż miejska jedynie upomina oszustów. Pomimo trzech interwencji, zbierający nie byli w stanie okazać dokumentu, który upoważniałby ich do zbiórki. Za to należy im się grzywna oraz kara pozbawienia wolności. Dodatkowo śmieszny jest fakt, że funkcjonariusze zarówno policji jak i straży patrolują Rynek kilkanaście razy dzienne, ale dopiero po otrzymaniu telefonicznego zgłoszenia, są w stanie spisać i ponownie upomnieć oszustów. Sprawa była zgłaszana nawet do samego komendanta straży, który obiecał, że poinformuje strażników o tej sytuacji i funkcjonariusze będą mieli na oszustów większe oko. Bohaterów materiału spotkałem osobiście 19 stycznia, otrzymali kolejne upomnienie, kiedy straż miejska odeszła od nich, zbierali dalej… - dodaje rzecznik.
Największym problemem jest brak zainteresowania sprawą u ludzi. Często każdy z nas się śpieszy, widząc psa oraz otrzymując pocztówkę nie myślimy o tym, że możemy być właśnie oszukiwani. Bohaterowie artykuły, zbierają nie tylko we Wrocławiu, ale również w Gnieźnie, Krakowie oraz innych dużych miastach Polski. Dziennie są w stanie uzbierać ok. tysiąca złotych, które nie są przekazywane na zwierzęta, a na alkohol oraz innego rodzaju używki. Ten problem ciągnie się już kilka lat. Organizacje pozarządowe są rozliczane z każdego najmniejszego grosza przez urzędy, natomiast nikt nie reaguje na to, że w miejscu publicznym, ktoś znalazł sobie zawód, z czego czerpie nie małe korzyści finansowe.
Dodatkowo, takie osoby psują wizerunek oraz zaufanie do organizacji, które naprawdę walczą z okrucieństwem wobec zwierząt. Często bywa tak, że podczas publicznych kwest dużych organizacji ludzie nie wrzucają pieniędzy, ponieważ boją się zostać oszukani…
Kontakt:
Mateusz Czmiel, rzecznik prasowy, t: 726 510 539, m: mateusz.toz@wp.pl
Mateusz Czmiel rzecznik prasowy TOZ Wrocław
Oszuści wyłudzający pieniądze bezkarni – straż miejska nie robi nic.
2011-01-20 11:24:28
Mateusz Czmiel rzecznik prasow
Na wrocławskim Rynku, od kilku miesięcy można spotkać dwóch mężczyzn z psami w typie amstaffa oraz husky, którzy rozdają pocztówki ze zdjęciem jednego z psów, a następnie żądają w zamian za to drobnej darowizny, tłumacząc się, że zbierają na schronisko. Nie wrzucisz datku – musisz zwrócić pocztówkę.
2011-01-28 18:14:04
gość: ~guest
ostatnio dodany post
Podobnie jest w Kłodzku, na moście św. Jana lub na ul. Wojska Polskiego prawie codziennie można spotkać młodego cwaniaczka który przeważnie ludziom starszym wciska święty obrazek, a potem żąda "datku na studentów". Starsze osoby często dają się nabierać na ten numer.
REKLAMA
REKLAMA