Dolnośląski Związek Piłki Nożnej (DZPN) wprowadził nowe zasady rozliczania sędziów. Te nie odpowiadały arbitrom, którzy postanowili rozpocząć protest.
W kuluarach mówiło się o tym od dawna, lecz ostateczna decyzja zapadła dopiero teraz. Zarząd DZPN zdecydował się wcielić nowe przepisy rozliczania arbitrów. - Od razu chciałbym sprostować, gdyż to nie prezes wprowadził nowe zasady rozliczania dojazdów. Był to wniosek klubów członkowskich Dolnośląskiego ZPN, który wprowadzono pod obrady Walnego Zgromadznia, które jest najwyższą władzą związku, a zarząd jest od realizowania wniosków. Wniosek został wprowadzony przez zarząd DZPN w życie. Nowe zasady obowiązują od rundy wiosennej sezonu 2014/2015 - mówi prezes DZPN Andrzej Padewski. Według nowych zasad, ryczałt za mecz miałby pobierać wyłącznie sędzia-kierowca, a nie jak dotychczas wszyscy sędziowie, bez względu na to, czy jechali na mecz wspólnie czy osobno. - Obecna propozycja była wynegocjowana z Dolnośląskim Kolegium Sędziów. Jest ona zgodna ze stanem faktycznym, a co najważniejsze jest zgodna z prawem. Jeżeli na mecz przyjedzie trzech sędziów, trzema autami wówczas klub wypłaci trzy dojazdy zgodnie z prawem powszechnym. Sędziowie nie mogą mówić, że to rozwiązanie nie poprawi sytuacji finansowej klubów. Nie o to chodziło klubom - kontynuuje. Ponadto związek chciałby bezpośrednio rozliczać się z sędziami, którzy pieniądze otrzymywaliby raz w miesiącu, bezpośrednio na konto bankowe. - Jeżeli nie spodoba się ten model sędziom, to wówczas również będą strajkować? - pyta Padewski.
Z pasji do pieniędzy
Prezes Padewski wprost zarzuca arbitrom, że sędziowanie to nie hobby, a po prostu zarobek, czasami nawet dodatkowa pensja. Sędziowie jednak twardo obstają przy swoim, ponieważ żaden z nich nie zamierza dokładać do interesu. - Zapewniam, że żaden nie dokłada. Kilka razy w miesiącu podpisuje bankom informacje o tym, że dany sędzia pobiera wynagrodzenie za sędziowanie i na tej podstawie otrzymuje kredyt. Także gdyby nie zarabiali, nie otrzymaliby np. kredytu. Kluby chcą płacić sędziom, ale w majestacie prawa wynikającego z gospodarowania środkami publicznymi - mówi prezes. W środowisku sędziowskim natychmiast zawrzało. Sędziowie z całego Dolnego Śląska postanowili niemal jak jeden mąż złożyć wnioski o urlopowanie. Na początek na kilka pierwszych kolejek rundy wiosennej. - Wydział Gier jest gotowy do prowadzenia rozgrywek. W takiej sytuacji kluby muszą być gotowe do wyboru sędziów z losowania - informuje Padewski.
Impas trwa, dojdzie do ugody?
Wydaje się jednak, że obie strony powinny dążyć do porozumienia. - Koncepcja wprowadzona w życie jest wynikiem propozycji, która została mi przedstawiona jako koncepcja satysfakcjonująca Dolnośląskie Kolegium Sędziów - zawiadamia prezes. Wtedy też szefowie kolegium wynegocjowali dodatkowe 5 złotych na pokrycie kosztów esemesów związanych z wysłaniem wyniku, kosztów licencji, a także ustalono koncepcję corocznej rewaloryzacji wynagrodzenia sędziego wynikająca z sytuacji ekonomicznej kraju w wysokości do 3 procent, zatwierdzana przez nowym sezonem przez DZPN. Częstym zarzutem wobec związku są zbyt wysokie koszty zgłaszania zawodników i drużyn do rozgrywek. - Zarząd debatował nad wprowadzeniem jednej, zryczałtowanej kwoty pokrywającej wszystkie koszty klubu. Mimo to sędziowie zapominają o kilku faktach, bo koszt dojazdu i koszt zwrotu dojazdu to tylko część opłat, jakie ponoszą kluby. Bowiem z kosztów zgłaszania zawodników i drużyny do rozgrywek Kolegia Sędziów we Wrocławiu, Jeleniej Górze, Legnicy i Wałbrzychą mają na działalność - mówi. W przypadku Dolnośląskiego Kolegium Sędziów jest to 132 tys. zł, na którą składa się: budżet DKS w wysokości 33 tys., budżet Kolegium Sędziów z Wrocławia 22 tys., 3 tys. euro program mentorski, dwa telefony bez limitu rozmów, dwa bezprzewodowe laptopy, system badania szybkości sedziów, który kosztował 8 tys., pensja obsadowca, oraz 60 tys., które wpłacają sędziowie jako licencje do obsługi obserwacji oraz ubezpieczeń sędziów. - Te pieniądze trafiają w całości z powrotem do sędziow. Nie znam budżetów kolegiów sedziow z Jeleniej Góry, Legnicy i Wałbrzycha, ale na pewno są to kwoty poważne oscylujące w granicach 10 tys. zł. Co będzie, jeżeli kluby zastrajkują i nie wyrażą zgody na dalsze finansowanie Kolegiów Sędziów? Co będzie, jak działacze Wydziałów Gier oraz Dyscypliny i innych Komisji i Wydziałów zastrajkują i zażądają pieniędzy za weryfikacje rozgrywek? Każdy referent też spędza kilka godzin, aby zweryfikować dana klasę rozgrywkową. A oni od związku dostają kawę i zwrot kosztów dojazdu, w kwocie też 0,45-0,50 za km. Czy mają strajkować? - mówi.
Niemcy wzorem
Andrzej Padewski ma nadzieję, że uda mu się namówić do sędziowania zawodników, którzy zawiesili już buty na kołku. Niekoniecznie znanych, także tych z IV ligi czy Klasy Okręgowej. - Liczę na integrację środowiska piłkarskiego. Udało się Niemcom, dlaczego ma nie udać się nam? - zapytuje włodarz DZPN, zabiegający o wprowadzenie modelu niemieckiego, polegającego na tym, że kluby miałyby wyznaczać swoich kandydatów na sędziów, a ci przechodziliby przyspieszone kursy sędziowskie. - Z metod Niemieckiego Związku Piłki Nożnej czerpiemy garściami. Szkolimy trenerów na bazie programu niemieckiego. Trwają wymiany sedziów, pracownicy naszego biura szkolą się w Brandenburgii. Więc dlaczego nie można wykorzystać ich systemu naboru i szkolenia sędziów. W Niemczech również niewielu ludzi garnęło sie do sędziowania. Było już tak źle, że zastosowano wariant współpracy na linii klub-związek-sędziowie. Kiedy nie ma kandydatów do profesji sędziego, cierpi rywalizacja pomiędzy klubami. Więc zaproponowano klubom wariant współpracy - opowiada Padewski. Model ten zakłada, że kluby rekrutują kandydatów, którzy następnie są szkoleni przez związek i mogą być obsadzani do sędziowania meczów niższych klas rozgrywkowych. Jeżeli początkującemu sędziemu przypadnie do gustu praca z gwizdkiem, wówczas zgłasza chęć podnoszenia swoich kwalifikacji i ochotę sędziowania wyższych lig. Z kolei kluby, które nie znajdą chętnych, dokonują opłaty na rzecz Kolegium Sędziów i trafia ona na potrzeby szkolenia i obserwacji arbitrów.
Kokosy z gwizdania?
W rozmowie ze „Słowem Sportowym”, prezes Padewski przedstawił niezwykle frapujące dane o zarobkach. - Jeden z naszych arbitrów z klasy okręgowej, sędziując w sobotę i niedzielę po dwa mecze, oldbojów i jakąś halówkę wyciągnął 18 tysięcy złotych. Nawet w B klasie sędzia potrafi zarobić 3 tysiące - grzmiał prezes, który jest zdania, że nikt nie zabrania sędziom zarabiać, lecz należy to robić zgodnie z literą prawa. - Niedawna kontrola Urzędu Kontroli Skarbowej przekonała nas, że idziemy dobrą drogą. Kiedyś sędziowie zrozumieją, że były to trafne decyzje. Dajmy sobie szanse, aby nikt już nie mógł powiedzieć, że są jakiekolwiek niejasności w rozliczaniu dojazdów czy jakichkolwiek innych niejasności w sprawach sędziowskich. Właśnie to środowisko powinno być szczególnie wrażliwe na takie tematy. Dlaczego nie są prawnie unormowane opłaty „Koleżeńskiego Funduszu Pośmiertnego”, „Koleżeńskiego Funduszu Dyspozycyjnego”, na czyich kontach znajdują sie miliony złotych z całej Polski, kto nimi zarządza, kto decyduje na co są wydawane? Dlaczego przy każdej kontroli skarbowej czy ZUS-u, to ja mam odpowiadać, że sędziowie nie są zatrudnieni w związku i to nie związek jest ich pracodawcą? - kończy prezes, który dzisiaj ma rozmawiać z sędziami.
mp
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Spór związku z sędziami trwa
2015-02-25 02:11:46
mp
Dolnośląski Związek Piłki Nożnej wprowadził nowe zasady rozliczania sędziów. Te nie odpowiadały arbitrom, którzy postanowili rozpocząć protest.
2015-02-25 07:38:10
gość: ~łączy nas piłka
Już widzę jak będą wyglądać mecze na których nie będzie sędziów.Ale będzie cyrk.
Inna sprawa to to że w Polsce walczy się z korupcją a sędziom płaci się po meczu do "ręki".To nie jest normalna sytuacja.
2023-05-08 18:43:28
gość: ~Robertcob
ostatnio dodany post
Register and take part in the drawing, click here
REKLAMA
REKLAMA